poniedziałek, 30 września 2013

Samotność w wielkim mieście

Doskwiera już od pierwszego dnia.
Nareszcie wylądowałem w stolicy, chociaż wcale tego momentu nie wyczekiwałem - mnóstwo wątpliwości zamiast się rozwiewać - piętrzyły się do ostatniego dnia pobytu w rodzinnych stronach. Długo by o nich pisać, w tej chwili liczy się tu i teraz czyli poczucie oderwania od czegoś, wyrwania wręcz i wrzucenia w zupełnie obce miejsce. Ciężko sobie wyobrazić, by 22-latek zaliczał się już do grona "starych drzew, których się nie przesadza" ale może coś w tym jest? Może kręte drogi, którymi podąża moja psychika doprowadziły właśnie do stanu twardego oporu na tak radykalną zmianę? Może to wszystko przez moją skłonność do szybkiego przywiązywania się do otoczenia i ludzi, nawet tych względnie obcych?
Prawda jest pewnie gdzieś po środku. Sama Warszawa w jakimś stopniu sprzyja różnego rodzaju wyobcowaniom.
Dziś już nie walczę, senność po niezupełnie przespanej pierwszej nocy wygrywa.