Już za tydzień coś się skończy. Coś co towarzyszyło mi przez kilka ostatnich lat. Czasami z przerwami na oczekiwanie - ostatecznie bezskuteczne - polsatowskiej emisji.
Bawił, wzruszał, pomagał zapomnieć o szarej rzeczywistości i przenieść się do świata pomimo że odstającego od naszych wzorców kulturowych to jednak napełniającego niezwykłym ładunkiem pozytywnego myślenia.
Ostatnio wywoływał masę wzruszeń. Przemiany bohaterek, kulminacja i emocjonalny wydźwięk wydarzeń - to wszystko powodowało, że łzy cisnęły się do oczu. Ale od jakiegoś czasu nie są to już typowe perypetie kur domowych z Wisteria Line. Najpierw wydarzenie, które na zawsze odwróciło ich losy, a teraz kanonada konsekwencji, po których żadna z desperatek nie potrafi wyjść na prostą. W dwóch słowach - atmosfera końca.
Za tydzień 2 godzinny finał. To sobie jeszcze popłaczę.
Jak dawno tutaj nie byłem.. :)
OdpowiedzUsuńMam podobne uczucia do tego serialu, pamiętam jak zaczynałem go oglądać, a tu już koniec. Pewnie, jak to po każdym zakończeniu jakiegoś serialu, będę chodził przez 2 dni jak struty, ech. Jeden z tych seriali, do których chce się wracać i oglądać ponownie :)
pozdrawiam po takiej przerwie ;)
ja mam sentyment do żonek, choć nie byłem ich największym fanem. ale znam takiego, który wiernie śledzi ich losy...
OdpowiedzUsuńznajdziesz kolejny serial, który poruszy do głębi...
Ja przestałem oglądać wraz z Polsatem, ale z chęcią dokończyłbym :) Tylko tak legalnie ;) Co ciekawe, desperatki są wiernie oglądane także przez facetów hetero.
OdpowiedzUsuń"Co ciekawe, desperatki są wiernie oglądane także przez facetów hetero."
OdpowiedzUsuńhaha, to jest świetne :D ja myślę że desperatki najlepsze były przez pierwsze dwa trzy sezony, potem troszkę gorsze się zrobiły. Ale i tak dokończę